Forum Berety z moheru Strona Główna
->
Polityka
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Kategoria głowna ale nie jedyna
----------------
Ogłoszenia
Hydepark
Szkoła
Polityka
Nauki Humanistyczne
----------------
Historia
Literatura
Jezyk angielski
Jezyk niemiecki
Filozofia
WOK
Powiedzmy ze rozwywka
----------------
Muzyka
Film
Ogame
Sport
Motoryzacja
Facet
Kobieta
Dla spamerów
----------------
Spamery rzadza
Rymownia
Nauki przyrodnicze
----------------
Przyroda
Matematyka, fizyka, astronomia
Technologie przyszłości
Pozostałe
Przeniesione
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
sulla
Wysłany: Pią 9:04, 17 Mar 2006
Temat postu:
Zawsze znajda sie ludzie lub grupa osob ktorej cos sie niepodoba, ich sprzeciw bylby prawdopodnie bardzo ostry i krwawy lecz nie przekresla to celu. Unifikacja wszyskich struktur byloby trudne. Stolica jezeli by tak mozna ja nazwac powinna znajdowac sie nie w wielkim regionie lecz na terenie dawniejszego malego panstwa. "Docieranie sie" spoleczenstw bylo by dlugotrwale i przebiegalo by bardzo niespokojnie lecz jak pokazuja histoia nie niemozliwe (np. plemiona na terenie zjednoczonym przez jakiegos krola tez mialy odmienne zapatrywania na rozne sprawy i czesto wojenne zaszlosci lecz i tak potrafily sie "zgrac" po pewnym czasie).
Cooba
Wysłany: Sob 1:25, 11 Mar 2006
Temat postu:
Sorry za długie milczenie, ale już dwukrotnie próbowałem tu umieszczać posta i mi coś zjadało mądre wypowiedzi 8)
Rozwój państwa globalnego musiałby być jednorazowo ratyfikowany na zasadzie fuzji takich struktur jak nasza UE, a to dlatego, że tu jest mowa już nie o Unii - wspólnocie gospodarczej, pieniężnej, rynkowej, cośtam, tylko o Imperium. Reakcja na próbę przejęcia władzy na świecie (bo zostałoby to odebrane właśnie jako "przejęcie kontroli" a nie stworzenie nowego ładu) może być jedna, bardzo naturalna zresztą: sprzeciw.
A egzamin miałby szansę ze względu na potęgę nauki. Presja ludzi, od których zależałby rozwój ludzkości, w końcu zaczęłaby działać, bo doprowadziłaby do wyedukowania mas i dalszego postępu.
Następny problem: siedziba rządu superpaństwa. Pekin nie zgodzi się na Waszyngton i vice versa. Kadencje jak w UE? O ile to wykonalne.
sulla
Wysłany: Pon 16:33, 06 Mar 2006
Temat postu:
Napisałem coś takiego "podobnego do rozrzeszania UE", czy Unia pobiła swoich członków?
Co do drugiego, nie chce mi się powtarzać argumantów które wymieniłem wcześniej lecz jeśli zakładasz, że społeczeństwo samo w demokratycznym referendum postanowiła by takie egzaminy wprowadzić to czemu nie (wiąże się to z ograniczeniem praw mniejszości debili
)? Jezeli by był mechanizm pozwalający odwołać te egzaminy jeżeli by się niesprawdzały lub były nadużywane w jakiś sposób można by to wprowadzić ( z tym, że ten mechanizm też mósiałby być !w pełni! demokratyczny bez dzielenia na tych co zdali i nie).
Może to i zaklinanie rzeczywistości ale pod takimi warunkami mógłbym to uznać.
Cooba
Wysłany: Pon 16:11, 06 Mar 2006
Temat postu:
Dobra - jeszcze sam proces. Kijowo będzie, jeśli superpaństwo będzie "wchłaniać po kolei wszystko, co napotka". Powinno zostać utworzone spontanicznie, jako pakt między mniejszymi grupami, takimi jak UE. Pakt zakładałby ewolucyjne przejście do jednego ogólnoświatowego organizmu państwowego. Bo jak by takie coś miało wchłaniać, to zaczęłyby się wojny, powstania i bunty.
A co w tym superpaństwie powinno obowiązywać??? Egzamin na wyborcę! 8ppp Z CR-ki klasy IIA niedawno wyczytałem, że Fukuyama twierdził, że liberalna demokracja to najlepszy ustrój. Z czasem zweryfikował pogląd, dodając, że nauka sporo może wmieszać do władzy. Miał na myśli coś takiego jak centralne planowanie osobowości obywateli (wszczepy pomagające w pracy i lokalizujące, klonowanie tkanek do transplantacji, masa wynalazków, które państwo może w przyszłości zapewnić obywatelom i które mogą pośrednio i bezpośrednio ludzi uzależniać od władzy) na przykład. Myślę, że w oświeconym superpaństwie teoria egzaminu mogłaby już nie tylko znaleźć poparcie, ale i standardy życia ludzi by się podniosły i tę konieczność zrozumiałaby cała ludzkość. To tylko kwestia zaufania do dobrej władzy. A poza tym z czasem pewne grupy mogłyby nawet olać prawa wyborcze, bo polityka tego wielkiego tworu przestałaby się opierać tylko na rywalizacji (chyba, że z Obcymi, oni istnieją 8p ), a skupiona by była na łączeniu i swobodzie, czyli nie trzeba by było o nic walczyć (a każdy obywatel i tak mógłby poświęcić 2 tygodnie na darmowy kurs prawa i polityki, po którym na pewno by zdał egzamin).
sulla
Wysłany: Pon 10:26, 06 Mar 2006
Temat postu:
Regiony powinny posiadac spora autonomie, decentralizacja wladzy jest podstawa. Cos takiego jak stany zjenaczone. Opory sa naturalne, bardzo trudno byloby przekonac panstwa do wstepowania, superpanstwo powinno rozwijac sie stopniowo wchlaniajac te panstwa ktore dostrzegna z tego korzysci, trwalo by to sporo czasu. Proces bylby podobny do rozszezania UE tylko na skale globalna. Panstwo powinno opierac sie na zalozeniach liberalnych co naturalnie zmniejsza liczbe urzednikow. Liczba urzednikow po przylaczeniu do wspolnoty powinna sie zmiejszyc na stopniu centralnym tegoz regionu wraz z zanikiem czesci kompetecji. Co pozwala zatrudniac wiecej urzednikow tam gdzie sa oni potrzebni w administracji super panstwa.
Cooba
Wysłany: Nie 23:29, 05 Mar 2006
Temat postu:
Jeszcze jedna przykra sprawa - brak sprawności administracji. Regiony muszą mieć sporą liczbę urzędników - albo inaczej: musi być spora grupa urzędników dla poszczególnych "prowincji". Sterowanie całym globem z jednego miejsca jest nierealne wybitnie. Na razie przynajmniej się wydaje zupełnie nierealne. Dodatkowo nie sądzę, aby np. Chiny zgodziły się na umieszczenie stolicy świata w Waszyngtonie, albo USA na Pekin. Samo rozmieszczenie organów administracji napotka lokalne polityczne trudności. Temu, że świat będzie zmierzał do podobnych uregulowań, nie przeczę.
sulla
Wysłany: Nie 16:01, 05 Mar 2006
Temat postu:
1. Konkerencja miedzy ośrodkami naukowymi poprzez dawanie grantów tym którzy wykazyją się najlepszymi wynikami, lecz dzielnie się między nimi swimi wynikami zakończonych projektów.
2. Integracja powinna być dobrowolna, obecnie dokonuje się na poziomie kontynentów ja tylko postuluje jej przyspieszenie i objęcie większym zasięgiem.
3. Mniej kompetencji dla rządów w tym czasie regionów, co powoduje zmiejszenie ulości urzędników, na tym szczeblu co zrekompesuje powołanie nowych funkcji w rządzie globalnym.
Atomówka: Lecz jej użycie powstrzymało nawet "twardogłowych" w ZSRR przed wypowiedzeniem wojny zachodowi , a cóż teraz? Nie ma możliwości konnfliktu na "Biblijną" skalę. A o ile tarcz przeciwrakietowa będzie działać to Iran też możemy sobie darować.
Cooba
Wysłany: Nie 3:26, 05 Mar 2006
Temat postu:
Mhm. Ale administracja musiałaby być rozwinięta jak cholera, żeby nie występowały nadużycia, etc. Zresztą wiadomo. Jak na razie wszelkie pomysły na przejęcie kontroli nad światem padały, co nie?*
A postęp naukowy niestety w znacznej mierze dokonuje się przez konkurencję, dlatego należałoby zachować jakąś formę wyścigu szczurów, żeby rozwój był dynamiczny.
Hm, ciągle jakoś nie pasuje mi stwierdzenie, że bomba atomowa zapewniła nam pokój. Świat żyje przez ten wynalazek pod presją. Więc super, że wielkie mocarstwa nie decydują się na użycie tej ostatecznej broni, ale mimo wszystko ona wisi nad nami jak miecz Damoklesa.
*Włącznie z moim konceptem, który zakładał sterroryzowanie pani w biurze pożyczkowym moimi wtykami w MI6 i stojącym obok Markiem J., bo myślałem, że dalej to jakoś pójdzie.
sulla
Wysłany: Pią 14:48, 03 Mar 2006
Temat postu:
I coś jeszcze, żeby Cooba mi niezarzucił, że tylko krytykuje a nic nie przedstawiam:
Gdyby na ziemi istniał jeden organizm państwowy, demokratycznie zarządzany nastąpił by niesłychany rozwój we wszyskich aspektach życia. Gdyby mieszkańcy ziemi uświadomili sobie, że są przedewszyskim ludźmi a dopiero potem czarni biali czy żółci, jakby wiedzieli, że najpierw są homosapiens a później Franzuzami lub Brazylijczykami lub Niemcami.
Zwolnienie ceł i innych blokad gospodarczych spowodowało by rozwój krajów "biednego południa". Zamiast ciągle marnotrawionej pomocy dostaliby narzędzia do konkurowania.
Kraje bogatej północy, a raczej ich społeczeństwa boją się bezrobocia spowodowanego przez zalew tanich towarów z południa, lecz podniosło by się tylko w pierwszym okresie, później gospodarka sama by zaczeła regulować co się opłaca produkować a co nie. Gdy nie jest ona zbytnio kierowana, jest zdolność do adaptacji jest bardzo ciekawa (przykładem na to jest dualizm w gospodarce europejskiej w XIVw.) Biedniesza i mniej zaawansowana część globu wytwarzała by dobra proste takie jak odzież czy żywność, a północ bardziej skomplikowane, system ten utzymywał by się dłuższy czas lecz następował by jego powolny odwrót i zrównywanie.
Skoordynowane działania naukowe różnych ośrodków które dotąd działały konkurencyjnie nie korzystając nawzajem ze swoich badań spowodowały by przyspieszenie rozwoju technicznego ludzkości. Podbuj kosmosu przez całą ludzkość byłby łatwiejszy niż przez pojedyńcze państwa.
Praktyczna eliminacja wojen, które przysporzyły tyle ciepień ludzią.
To co przedstawiłem to ledwie cząstka skutków, lecz myślałem, że są najważniejsze. Rozumiem zagrożenia oraz przeszkody wynikające z mego projektu których niewymieniłem, proces ten by byłby żmudny, rozłożony w czasie, ale wynik niesłychanie pozytywny.
Jeżeli nie możemy czegoś zatrzymać (globalizacja) przynajmniej od razu skierujmy to na dobre tory, by przyniosła jak najmniej cierpień i jak najwięcej zysków.
Na koniec parafrazując Nietzsche'go napisze - "naród umarł"
sulla
Wysłany: Pią 14:45, 03 Mar 2006
Temat postu:
1. Bo nie wybuchła... w dalszym okresie czasu może być jakiś incydent ale chyba bardziej terrorystyczny niz wojna międzypaństwowa.
2. Taki egzamin byłby dobry gdyby wszysko poszło idealnie, gdyby ludzie to przeprowadzający byli uczciwi, gdyby konstrukacja egzaminu była prawidłowa, gdyby ludzie nie ściągali od siebie na nich... za dużo tych gdyby... Lecz gdyby świat byłby az tak idealny, że udałoby się to wszysko zgrać, egzamin byłby niepotrzebny bo wszyscy ludzie wybierali by dobrze i mądrze.
3. Bez wycieczek osobistych, dużo znam różnych "typów" lecz ledwie paru lubie a oni nie są raczej z tych co by cię gonili po mieście,
Cooba
Wysłany: Czw 18:35, 02 Mar 2006
Temat postu:
Z Twoją postawą wobec anarchosyndykalizmu się Sulla zgadzam, właściwie kompletnie nierealne rzeczy. Ot, mam hipisowsko - idealistyczne marzenia z tym ustrojem. Bo - jak powiedziałem -
marzy mi się
coś takiego. Chyba bez niektórych wynalazków techniki mógłbym żyć. No ale jednak postęp jakiś musi być. Zakończmy jednak temat marzeń i poglądów wyjściowych dla tej dyskusji. Chwilowo jestem za oligarchią, do anarchosyndykalizmu nie wracajmy, coby nie mieszać kwestii - bo to dwie odrębne, egzamin w oligarchii - 1 i anarchosyndykalizm - 2. Ale cenię przytoczone argumenty.
Co do bomby atomowej - dlaczego uważasz, że zapewniła pokój? I skąd wiesz, czy nie stanie się realnym zagrożeniem dla świata?
Hm. Rządzenie jest dla mnie kwestią predyspozycji. Kiedy kretyn pokroju Leppera pcha się do władzy, to jeszcze nie jest taka tragedia. Gorzej, jeśli wyborcy poprą kretyna - demagoga, bo to oznacza upadek szans na "zdrową" władzę. Tak jak ktoś się czuje naukowcem, ktoś ma zadatki na fachowca - dajmy na to robotnika, tak ludzie nadający się do polityki czują, że mogą kierować sprawami państwa. Jestem za faworyzowaniem takiej grupy bądź co bądź fachowców w swojej dziedzinie, czyli w rządzeniu. Zarówno z lewicy, jak i z prawicy - czy tam centrum. Zresztą Marta mieszka w centrum, to jak mógłbym pominąć*. A osiągnięcie tego dałoby oddanie prawa głosu takim ludziom, którzy wiedzą kto demagogiem jest, a kto fach ma w ręku. Jednym słowem - stoję za mechanizmem, który zmobilizowałby polityków do pracy nad sobą - sposobem wypowiedzi, kontaktem z ludem, kulturą osobistą, i który popchnąłby ludzi do zainteresowania się, na czym też polega ta cała polityka...
Egzamin sam w sobie mógłby wyglądać tak: przychodzisz jak normalnie do komisji wyborczej, po czym swój test wypełniasz i wkładasz do maszynki. Skoro w tym kraju w każdym mieście jest kolektura Lotto, to taki wynalazeczek też być może, prawda? A nie powiesz mi, że facet/ babka z kolektury Lotto jest w stanie oszukać klienta, skoro tylko, khem.... wkłada i wyjmuje.
"Nie da się rządzić dobrze, jeśli się nie rządzi w ogóle" - tak. Ale to tylko egzamin. On daje prawa wyborcze, reszta się nie zmienia. Więc to jest demokratyczna oligarchia tak trochę. Bo: owszem każdy ma możliwość głosowania. Jeśli tylko umie w ogóle określić po co to robi i wiedzieć, co dla niego oznacza ten wybór. Zgodzisz się chyba z tym, że pod kątem sprawiedliwości ustroju, ten gwarantuje maksymalnie właściwy wybór ludzi?
Poruszyłeś kwestię realności tego układu. Znowu: niewielka. Ja jednak za nią obstaję, taki model jest dobry. Ale pragmatyzm się załącza, zaraz opuszczam forum i wychodzę na ulicę, gdzie może mnie pobije jakiś Twój kumpel - kibic, więc pragmatyzm rządzi.
Na razie tyle, trochę nie mogę się skupić, spadam.
*Fakt, że w wioski centrum, zaraz koło punktu czerpania wody i rzut beretem od ruin zamku, ale nieważne.
sulla
Wysłany: Czw 15:24, 02 Mar 2006
Temat postu:
Nie da się rządzić mądrze, jeżeli się nie rządzi w ogóle... a doprowadzenie do sytuacji takiej jak mówisz jest niemożliwe, więc utopia. Nikt nie zrezygnuje z praw nabytych, rzadna partia tego nie popiera a nawet gdyby się taka znalazła nie zyskała by poparcia. Nawet jakby doszło do puczu wojskowo-inteligenckiego
i wprowadzono taką oligarchie nikt na dłuższą metę nie zrezygnował by z walki o prawa obywatelskie dla wszyskich. Można by wpoić twoje (może i nasze jednak
) mądre zasady przez wychowywanie a raczej przez indoktrynacje społeczeństwa. Dobro na siłe odczłowiecza (coś mi się kojarzy z pewnym machanicznym owocem). A i tak zawsze znajdą się jednostki, które się niepoddadzą i przeciwstawią się isniejącemu porządkowi, okrzykną ich bohaterami i obrońcami uciśnionych, prędzej czy później obalą system...
Nic co ma związek z władzą i jej zdobywaniem nie moze uchylic się od jej wpływu to jest moje zdanie o samych testach.
I jeszcze troche o twojej utopii:
1. Małe wspólnoty "pokojowe polis" jak ładnie nazwałeś nie przystawają do warunków współczesności (abstachując, że nieprzystawały już w starożytności). Wyżywienie ponad 6 miliardów ludzi którzy dodatkowo dosyć szybko się rozmnażają przy braku produkcji przemysłowej żywności do której potrzebne są ogromne przestrzenie, maszyny rolnicze oraz wiele innych składników jest niemożliwe.
2. Małe społeczności nie mogą wytwarzać dóbr do których się już mocno przyzwyczailiśmy np. komputer który używasz by to czytać, samochody i wszyskie inne bardziej skomplikowane urządzenia.
3.Brak wydobycia surowców - bo do tego potrzeba tysięcy ludzi na różnych stanowiskach i specjalizacjach. Co naturalnie kumuluje ilość ludności na danym terytorium i nie spełnia warunku.
4. Transport - brak samochodów, samolotów... będzie jak kiedyś na koniku i "iśta wio"
5. Upadek szkolnictwa - szkoły są przecież tylko w większych ośrodkach... Może nie podstawówki, ale ktoś mósi kształcić nauczycieli a do tego uniwerek! (możesz podać kontrargument nauczanie indywidualne nauczyciel i jego następca lecz w tym systemie wiedza obiektywna jednak zmienia się w czasie przekazywana tylko w łańcuchu).
6. Poprzez to społeczeństwo stanie się głupie zabobonne i wróci dużo nieszczęść wieków przeszych (a stosy płoną, płoną, płoną i zaczadzą cały świat
).
7. Za bardzo ufasz człowiekowi i słowu "pokój" w jego ustach, jedno miasto chce pobić drugie... tak jak tworzyły się pierwsze państwa historia zatoczyłaby koło.
Możnaby napisać całkiem sporą prace na ten temat lecz nie zabardzo mi się chce a także nie ma po co. Można przytaczać jeszcze wiele argumentów przeciw temu systemowi chyba się domyślasz(cie).
Inna Sprawa, lęk (który przedstawiłeś) przed rozwojem techniki jest charakterystyczny dla człowieka od zawsze! Znajdowali się często wieszczowie którzy mówili, że technologia sprowadzi zło na swiat itd. Jakoś się to chyba nie sprawdziło... Paradoksalnie atomówka o której wspomniałeś zapewniła kilkadzisiąt lat bez !większych! konfliktów zbrojnych.
I troche ogólnie:
Nie można cofać czasu...
Wiem, że długie... Dzwon wybacz mi
Cooba
Wysłany: Czw 1:48, 02 Mar 2006
Temat postu:
Nie wiem, co masz do nicku, jakoś przyzwyczaiłem się do tego w necie; możesz pisać go jak chcesz (wszak nick nie jest moim przedłużeniem penisa, jak pewnie u paru osób, ani nie wyładowuję tu moich kompleksów i frustracji, więc tytułowanie mnie w prawie każdy pasujący sposób byłoby dobre).
Sprawdzanie testów mogłoby się nawet odbywać maszynowo. Wtedy co najwyżej pani, która by wysyłała powiadomienia o zaliczeniach i niezaliczeniach mogłaby oszukiwać. Ale powtarzam: jak oszukać w sytuacji, gdy jedyną informacją o piszącym jest sam test, a sam test sprawdza wiedzę obiektywną? Eliminować egzaminowanych z "niewygodnych" okręgów wyborczych? To wyszłoby na jaw w statystyce. A jedynym realnym problemem byłoby samo zorganizowanie tego systemu i bunty obywateli pozbawionych prawa głosu.
To po prostu kwestia: rządzić mądzrze, czy rządzić tak, żeby było spokojnie i żeby było większe prawdopodobieństwo, że na ulicy spotkasz zadowolonego z władyz obywatela. Bo po to jest demokracja, kurde: żeby statystycznie natrafić na większość usatysfakcjonowanych. Ale jest jeszcze, cholera, mniejszość, np. ja 8p Na szczęście mniejszość w postaci mnie nie ma zapędów absolutystycznych... dobra, pierdoły już piszę, spać mi się chce, a przeglądnę sobie tylo forum do końca.
sulla
Wysłany: Śro 17:46, 01 Mar 2006
Temat postu:
Naduzycia generuja sie same jezeli da sie im jaka furtke do powstania. Manipulacje tego typami testami bylaby na porzadku dziennym jezeli nie odrazu to po pewnym czasie, troche trudno mi przelknac tego typ egzamin w ktorym chodzi w koncowym rozrachunku o wladze do matury... A podobno mam bujna wyobraźnie. Oligarchie szybko upadaja, taka ktora przedstawiles tez by upadla na fali krytyki o dysryminacji mniej inteligentych... lub nie majacych czasu na takie pierdoły klasy pracującej. Kolejna utopia Kuba a raczej Cooba
Cooba
Wysłany: Śro 15:08, 01 Mar 2006
Temat postu:
No zgadza się. Kurde, a może ja jestem za oligarchią? Taka oligarchia by była uczciwa mimo wszystko, bo rządy nielicznych - ale do tych nielicznych można dołączyć. I wystarczy, że ktoś by np. uważał na WOSie i obejrzał kilka razy telewizję i już byłby w uprzywilejowanej grupie, sprawującej władzę.
Co do sprawdzania, to rzeczywiście trudne, ale właściwie jakie mogą być nadużycia? Można nie przyznać praw do głosowania tym, którzy będą głosować na przeciwników politycznych samego sprawdzającego. Tylko załóżmy, że taki test na wyborcę jest obiektywny - sprawdzamy tylko wiedzę, a nie poglądy. Wtedy sprawdzający nie ma się do czego doczepić. No i sądzę, że egzaminy powinny być wymieszane, aby nie było ryzyka, że ktoś sprawdza test swojego sąsiada czy znajomego. Z maturami jakoś tak jest, że jest osoba z zewnątrz i wszystko działa.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Jenova Template ©
digital-delusion.com
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin